niedziela, 26 kwietnia 2015

26 kwiecień 2015

  Nie jest dobrze. Wprost przeciwnie. To, że bulimia i anoreksja niszczy życie, wiem od jakiegoś czasu. Jednak dopiero teraz odczuwam tego prawdziwe znaczenie. Nie ważne na ile dni odcięłabym się od myślenia o sobie i swoim ciele, to w końcu wraca. Po raz kolejny patrze na siebie jak na kogoś odrażającego, a przez te kilka tygodni zrobiłam z siebie naprawdę spasioną wersje siebie. Już nie wiem jak sobie radzić ze sobą, potrzebuje pomocy.

wtorek, 24 marca 2015

24 marzec 2015

  Dzisiejszy dzień zdecydowanie na tak. Zjadłam nie więcej niż 500 kalorii i pewnie gdyby nie to, że jestem zbyt leniwa na liczenie, wyszłoby nawet, że mniej niż 300. Strasznie się z tego ciesze i jestem z siebie zadowolona. Naprawdę przeraziłam się, gdy weszłam dzisiaj rano na wagę i zobaczyłam tą liczbę. Od dawna nie ważyłam aż tak dużo i nie mogę pozwolić, by tak pozostało. Zabieram się ostro do roboty, a dzisiejszy dzień jest tego przykładem. Wytrzymanie w diecie naprawdę nie jest takie trudne, gdy wiem czego chce. Nawet przyjście gości i wyciągnięcie tylu pyszności nie zdołało złamać mojej woli. Jestem z siebie dumna, pierwszy raz od bardzo długiego czasu. 
  Nie mam siły na nic dłuższego, trzymajcie się cieplutko. xX.

poniedziałek, 23 marca 2015

23 marzec 2015

  Okej, całe to zamieszanie minęło i można w końcu wziąć się za siebie. Zdałam prawo jazdy, skończyłam osiemnaście lat, byłam na trzech imprezach urodzinowych pod rząd, dość. Wiem, że wyglądam beznadziejnie. Moja uda stały się grubsze, a ciuchy nie wiszą już na mnie tak jak kilkanaście dni temu. Jestem tym naprawdę załamana i to jest wyznacznik tego, że zawalam na całej linii. Przez ten czas żyłam beztrosko jak kiedyś i mam tego efekty. Do wakacji zostały już tylko trzy miesiące, a do koncertu jeden. Musze się spiąć w sobie i dotrzeć do celu. Postanowiłam mierzyć się każdego dziesiątego, dwudziestego i trzydziestego dnia miesiąca, a warzyć się będę oczywiście codziennie rano. Do tego wyznaczyłam sobie prezenty za konkretną wagę, więc może być już tylko lepiej. 
  Urodziny to było naprawdę miłe wydarzenie. Byli wszyscy moi bliscy i przyjaciele, coś niesamowitego. Nie mogłam powstrzymać łez, kiedy wyświetlony został filmik z życzeniami od wszystkich oraz zdjęciami z mojego dotychczasowego życia, jednym słowem cudo! Oprócz upragnionego niebieskiego polaroida, dostałam głównie pieniądze, za które kupuje Macbooka, z czego jestem najbardziej zadowolona. Takie drobne rzeczy, a potrafią całkowicie przewrócić świat do góry nogami. 
  Jutro już niestety muszę iść do szkoły. Nie było mnie tam od dobrych kilkunastu dni i mam spore zaległości, a na dzień dobry przychodzę na dwie kartkówki. Nie mam na to aktualnie ani siły, ani ochoty... Trzymajcie za mnie kciuki...

poniedziałek, 16 marca 2015

16 marzec 2015

  Ten dzień byłby idealny... Właśnie "byłby". Od rana zaczęło się nie najlepiej, ale w ogarnęłam się na tyle, by niczego nie zepsuć. Gdyby nie to, że gdy wróciłam o 20 do domu i zjadłam kolacje, byłoby cudownie. Oczywiście znowu pojawiły się w mojej głowie myśli, że po co się katuje, że to nie ma sensu, że to tylko kolacja. Wszystko na nic. Muszę się kontrolować na każdym kroku. Chce mi się płakać, gdy patrzę na swoje odbicie.
  Aktualny tydzień może być trochę ciężki. Moja osiemnastka, egzaminy na prawko, pełno kartkówek i sprawdzianów, nie wiem czy dam radę. Nie chce jeść, naprawdę nie chce. Nawet nie wiem od kiedy jedzenie zaczęło przejmować stery nade mną i moim życiem. Jest mi za to wstyd, że nie mogę się powstrzymać, powiedzieć "nie". Na szczęście robi się coraz cieplej, a co za tym idzie będę mogła więcej czasu spędzać na dworze. Od tego roku jestem strasznym zmarzluchem i nie potrafię niczego zrobić w takiej temperaturze. W końcu przyjdzie czas na bieganie, skakankę, hula-hop, długie spacery z psem. Wreszcie woda będzie lała się litrami, a jedzenie lodu nie będzie wydawać się niczym dziwnym. Kocham lato.
  Kolejne rany na biodrach, wciąż ich przybywa. Dzisiaj również, za sprawą mojej mamy i siostry. Wiedzą, że jutro jest dla mnie ważny dzień i że się denerwuje, a mimo to nie szczędziły sobie słów. Najbardziej ranią nas Ci, na których nam zależy... 
  Doszłam do wniosku, że muszę wyznaczyć sobie cel, jak 50kg, 48kg, 45kg... i tak dalej, i tak dalej. Motywacją dla mnie będą nagrody, które sobie wybiorę. Myślę, że to powinno się sprawdzić, gdyż na wielu blogach tak właśnie dziewczyny robią. Przy okazji innych blogów... Kiedy tylko będę miała czas chciałabym poprzeglądać większość z nich i zaobserwować. Wiadomo, że razem raźniej, a takie rzeczy strasznie mnie motywują. Jeśli to czytasz i masz stronę godną polecenia, napisz o niej w komentarzu, byłaby wdzięczna.
  Trzymajcie się. xX.

czwartek, 12 marca 2015

Czemu? Po co? Dlaczego?

- By móc swobodnie iść na zakupy, nie przejmując się, że jakiś rozmiar nie będzie pasować.
- By nigdy więcej nie być "tą grubszą" wśród przyjaciół.
- By dobrze wyglądać w stroju kąpielowym.
- By mieć ładne obojczyki, kości biodrowe oraz przerwę między udami.
- By nosić croptopy, krótkie sukienki i spódniczki oraz szorty.
- By ludzie mnie zauważyli.
- By być komplementowaną.
- By być chudą i piękną.
- By wyglądać dobrze w bieliźnie.
- By móc wyjść w obcisłych ciuchach.
- By czuć się dobrze ze sobą.
- By być piękną, niezależnie od ubrań.
- By ludzie przestali mnie obgadywać i komentować.
- By pokazać wszystkim osobom, że potrafię.
- By być pewną siebie.
- By być z czegoś dumną.
- By nie patrzyć z zazdrością na modelki.
- By ludzie chcieli takiego ciała jak moje.
- By zobaczyć, kto jest prawdziwym przyjacielem.
- By być taką, jaką zawsze chciałam być.
- By nie wstydzić się siebie.
- By móc zawsze powiedzieć na głos ile ważę i być z tego dumną.
- By być silną i wszędzie pasować.
- By każdy mógł mnie bez problemu podnieść.
- By móc lepiej ćwiczyć i szybciej biegać.
- By wyglądać słodko i krucho w Jego koszulkach.
- By mieć piękne i zdrowe zęby.
- By odsłonić kości policzkowe.
- By mieć długie i chude palce.
- By móc pożyczać ciuchy od swoich przyjaciół i nie obawiać się, że w coś się nie zmieszczę.
- By mieć więcej zaoszczędzonych pieniędzy.
- By móc kupować ubrania na dziale dziecięcym.
- By wzbudzać zazdrość i zainteresowanie.
- By mobilizować innych do działania.
- By w końcu znaleźć miłość.
- By nie wstydzić się swojego ciała w wakacje.
- By lato nie było jednoznaczne z torturą.
- By wyglądać jak baletnica.
- By pięknie wychodzić na zdjęciach.
- By móc swobodnie patrzeć na swoje ciało w lustrze.
- By nie bać się dotyku.
- By panować nad sobą.

12 marzec 2015

  Przez te kilka dni coś złego się ze mną działo, ale mam nadzieje, że już wszystko jest pod kontrolą. Czasem nie rozumiem siebie i swojego organizmu. Są dni kiedy nie potrzebuje nic, jedynie wody, a są takie, gdzie jadłabym i jadła, a potem się za to nienawidzę. Od kilku dni mówiłam sobie, że trzeba się w końcu ogarnąć i tak dalej, ale nie potrafiłam zebrać się w sobie i urzeczywistnić ten plan. Czuje się słaba i nic nie warta, naprawdę jest coraz gorzej.
  Od poniedziałku szkoła strasznie daje mi w kość. I tu nie chodzi o jakieś głupie sprawdziany, czy kartkówki. Dowiedziałam się, że Ona znowu mnie obgaduje, że robi to przy klasie i nie wstydzi się o tym mówić. Od tego czasu jestem wycofana, wole się nie rzucać w oczy, choć wcześniej też tego nie robiłam. Odzywanie się ograniczyłam do minimum i siadam zawsze z daleka od innych ludzi. Gdybym tylko miała tyle w sobie odwagi i samozaparcia, by zmienić szkołę... Ale chyba nie potrafię. Wydaje mi się, że to głupio zmieniać otoczenie w połowie drugiego semestru i to drugiej klasy. Zobaczymy jak będzie dalej, może coś się zmieni. 
  Za dokładny tydzień będę mieć osiemnaście lat. Nie wiem jak to jest w Waszym przypadku, ale dla mnie to nie małe przeżycie. Nigdy nie chciałam być duża i ta liczba troszeczkę mnie przeraża. Oczywiście poradzę sobie ze wszystkim, ale chciałabym być wciąż te kilka lat młodsza, kiedy nie miałam większych problemów i świat wydawał się taki piękny oraz prosty. \
  Przy okazji osiemnastki, miałam na niej wyglądać oszałamiająco. Miałam, bo wciąż jestem gruba i moja sylwetka w ostatnim czasie niewiele się zmieniła, a jeśli tak to na minus. Jestem na siebie strasznie zła z tego powodu i chce mi się płakać z bezsilności. Pomóżcie mi skończyć z jedzeniem, tak bardzo tego chce...
  Denerwuje się dzisiaj strasznie, bo mam egzamin teoretyczny z prawa jazdy i chciałabym, żeby poszedł mi dobrze. Jestem dość nerwowa przez to od kilku dni i nie mogę sobie znaleźć w domu miejsca, i pewnie właśnie przez to tak się objadam... Ale koniec z tym.
  Dajcie mi siłę. xX. 

czwartek, 5 marca 2015

5 marzec 2015

  Aaaa! Nagle jest pięknie! Słońce świeci, jest piękna pogoda i ogólnie jakoś tak lepiej. W końcu wzięłam się za siebie. Jak zawsze cyferki na wadze sprowadziły mnie na ziemie, więc spokojnie, będzie już tylko lepiej. Potrzebuje być jak najchudsza zarówno do mojej osiemnastki, jak i koncertu, na który jadę na początku maja. Strasznie się cieszę, że będę mogła zobaczyć swojego idola ponownie. Chociaż przeraża mnie wizja spędzenia kilku godzin wraz z tyloma ludźmi, ale dla tego doświadczenia mogę się poświęcić.
  Dzisiaj się zorientowałam, że chyba zapomniałam, co oznacza czerwony rzemyk na moim lewym nadgarstku. Gdzieś zgubiłam wszystkie powody, dla których obrałam właśnie tą drogę. Na szczęście w porę się obudziłam. Nic nie jest jeszcze stracone, dlatego trzeba się spiąć i dalej dążyć do celu. Moja siostra zaczęła biegać. Zawsze to ja byłam ta bardziej ambitna i td, dlatego dobija mnie to, że ona coś robi a ja nie. Lubie wychodzić na trening rano, jeszcze przed szkołą. Niestety do tej pory nie mogłam tego robić, gdyż było za ciemno. Mieszkam w mało zaludnionej okolicy, dookoła jest dużo lasów i ogólnie nie jest to najbezpieczniejsze miejsce. Jednak teraz, robi się już jasno, dlatego postanowiłam do tego wrócić. Jako, że od tygodnia nie ma mnie w szkole, zacznę od poniedziałku. Gdy zaczyna się tydzień i wszystko mam uporządkowane, to łatwiej mi w tym wytrwać. Zrobię sobie również plan treningowy, tak by się nie wykończyć, ale spalić zbędne kalorie, których jest niestety dużo. Dzisiaj było w miarę okej. Zjadłam kiełbaskę na śniadanie, a potem obiad, bo nie mam jak się wyłgać od jedzenia go. Przynajmniej zostawiam na talerzu węglowodany, co chociaż trochę obniża wartość odżywczą tego posiłku. 
  Jest też trochę dobrych wiadomości. Zdałam egzamin wewnętrzny na prawo jazdy, zostały mi już tylko państwowe, z którymi zmierzę się w przyszłym tygodniu. Mam nadzieje, że pójdą mi równie dobrze jak ten pierwszy. To w pewien sposób mnie motywuje, gdy widzę jak coś mi wychodzi. 
  Na zumbie też jest lepiej. Nie przejmuje się już obecnością pewnych osób, staram się czerpać z tego jak najwięcej radości. To jest teraz najważniejsze, moje samopoczucie i szczęście. Czas przestać się przejmować innymi i zadbać o siebie. 
  Moi przyjaciele też się chyba obudzili. Ciesze się, ale staram się nie przywiązywać do tego tak wielkiej wagi. Jest jak jest, ale zawsze może być gorzej lub lepiej. Czerpmy z tego co TERAZ jak najwięcej!
  Trzymajcie się. xX.

wtorek, 3 marca 2015

3 marzec 2015

  W końcu się przełamałam i ogarnęłam. Mam wielkie plany na maj i po prostu muszę dobrze wyglądać. Jakoś już mnie nie obchodzi ta cała osiemnastka i tak dalej, ale te dwa miesiące muszą być dobre pod względem mojego wyglądu, bo wiele od tego będzie zależeć. Kiedy w końcu to wszystko stanie się bardziej realne to opowiem w szczegółach. 
  Wczoraj oglądając YCD uznałam, że strasznie chciałabym tańczyć jak niejedna osoba w tym programie. Zumba to nie do końca taniec i chyba tylko dlatego choć trochę się do tego nadaje. Nie mam ciała i sylwetki do profesjonalnego tańca, ale strasznie mi się to podoba. Zarówno style klasyczne, jak i współczesne. To jest po prostu piękne. 
  Jest późno, a ja czuje się beznadziejnie od kilku dni. Jednak wprowadzam jakąś rewolucje. Postanowiłam nie jeść pieczywa, co naprawdę jest dużym wyzwaniem, bo w te "normalne" dni, to jest jedyna rzecz, której jedzenie sprawia mi przyjemność. 
  Nic tu po mnie. Trzymajcie się. xX.

niedziela, 1 marca 2015

1 marzec 2015

  Jeeej, nowy miesiąc. Nie muszę zbyt wiele mówić, zaczął się po prostu do dupy. Cały dzień zmarnowany, a teraz leże i umieram z bólu. Cały brzuch pulsuje mi niemiłosiernie i nie wiem co z tym zrobić. Pije dużo wody i mam nadzieje, że w końcu mi przejdzie. Jestem strasznie zmęczona i zjadłam zbyt wiele tabletek przeciwbólowych, stanowczo zbyt wiele. Nie mam na razie na nic siły, a chciałabym odzyskać swój wcześniejszy zapał. Znowu rosnę wszerz i czuje się z tym okropnie. Niedobrze mi jak na siebie patrzę w lustrze, a do tego zakupy za tydzień i urodzinki za dwa. Gdzie jest mój Piotruś Pan, który obiecywał zabrać do Nibylandii? Nie chce być dorosła, nie chce poważnego i odpowiedzialnego życia. Nie nadaje się do tego. W głowie mam dziecko, tak samo jak w duszy i chciałabym być co najmniej o pięć lat młodsza... 
  To nie jest mój dobry czas, mam nadzieje, że u was jest lepiej. Trzymajcie się. xX.

sobota, 28 lutego 2015

28 luty 2015

  Ostatni dzień lutego, nareszcie! Uwielbiam idee nowych dni, tygodni, miesięcy... To tak jakbyśmy dostawali kolejną szansę na poprawę, a tego bardzo potrzebuje. Może to da mi kopa do osiągnięcia swoich celów. Odpuściłam sobie te dwa dni, ale spędziłam je naprawdę miło. Dzisiaj znowu było bardzo fajnie. Razem z siostrą spędziłyśmy trochę czasu w kuchni, robiąc słodkości. Jest mi teraz niedobrze, mimo, że większość tego zwróciłam, ale to nauczka. Znowu tracę kontrole i nie umiem sobie z tym poradzić.
  Lubie oglądać programy na BBC o odchudzaniu, dają mi dużo do myślenia. Chce być szczuplejsza i tyle. Najlepiej gdybym zgubiła parę kilo do moich urodzin, które będą za trzy tygodnie. Rodzina się zjedzie, a ja nie chce po raz kolejny wyglądać jak beczka. Moi bliscy zwracają na to straszną uwagę, a ja chociaż raz chciałbym dobrze czuć się w sukience. 
  Brakuje mi kogoś do porozmawiania. Innego motylka, który rozumiałby moją sytuacje. Nie mam codziennej motywacji, a chciałabym mieć jakąś podporę, kogoś kto się na tym zna... Nie wiem czy dam radę sama ze sobą...
  Jutro dzień nowych postanowień i świeżości, trzymajcie kciuki! xX.

piątek, 27 lutego 2015

27 luty 2015

  Czasami trzeba dać sobie na luz i to był właśnie jeden z takich dni. Zaczął się naprawdę dobrze. Pierwszy raz od początku kursu na prawo jazdy, czułam się pewnie prowadząc samochód i nie miałam żadnych wątpliwości na drodze. Zostało mi już tylko osiem godzin jazd i w końcu czuje, że jednak może to jakoś zdam. Wierze w to, że jakoś mi pójdzie. To na razie jedna z ważniejszych rzeczy w moim życiu, takich "poważniejszych".
  Szkołę sobie odpuściłam, nie miałam siły na te kilka godzin wysiłku, zwłaszcza, że wczoraj nie odrobiłam żadnych zadań prócz tych z matematyki. Lekcje naprawdę potrafią być wykańczające, tak samo jak cały długi tydzień, dlatego chciałam sobie zrobić wolne. Niestety zamiast poleżeć w łóżku i poodpoczywać, poszłam do dentysty. Od paru dni bolał mnie ząb i chciałam coś z tym zrobić. Okazało się to być najgorszą decyzją od kilku dni, bo lekarka musiała go zatruć, przez co do teraz zwijam się z bólu. Na raz wzięłam trzy silne tabletki, co skończyło się zawrotami głowy i lekkim hajem. Nigdy nie byłam zwolenniczką narkotyków czy innych używek, a po dzisiejszym dniu jeszcze bardziej się utwierdziłam w przekonaniu, że jest to najgorsza rzecz na świecie. 
  Jednak są też plusy. Cały ten czas spędziłam z mamą. Nie widzimy się często, gdyż mieszka w miejscu gdzie pracuje, przez co jest w domu jest tylko w weekendy. Nie mówię tego zazwyczaj, ale strasznie mi jej brakuje. Życie z siostrą może jest fajne i bardziej luzackie, ale nikt nigdy nie zastąpi mi mamy. W każdym razie pojechałyśmy razem do sklepu oraz lekarza, było całkiem miło. Ogólnie ostatnio wole spędzać czas z moją rodziną, chyba brakuje mi tego i staram się to nadrobić. Nawet mój starszy braciszek mnie do siebie przytulił, gdy zobaczył, że naprawdę mnie boli, a nie robi tego często.
  Było też parę rozczarowań. Chciałam się spotkać z moimi przyjaciółkami, bo tak się umawiałyśmy tydzień wcześniej, ale one miały inne plany. Zawsze czuje się jak zbędny element, gdyż one razem chodzą do klasy, na zakupy i przeważnie są razem. Boli mnie to, też bym chciała być dla nich tak ważna, jak one są dla mnie. Brakuje mi takiej jednej jedynej osoby, z którą mogłabym porozmawiać o wszystkim i nie przejmować się konsekwencjami. Ściska mi się serce, kiedy słyszę o ich nowych znajomych ze szkoły, albo, że poszły gdzie razem itd. Czuje, że w końcu zapomną o mnie i oleją... Już teraz nie odpisują na wiadomości i jest tak dziwnie. Nie chce tego, tak bardzo je potrzebuje... 
  Szaro, buro i ponuro, ale kończy się miesiąc, a od nowego zawsze wszystko wychodzi mi lepiej. 
  Trzymajcie się cieplutko. xX.

czwartek, 26 lutego 2015

26 luty 2015

  Potknięcia i błędy to część drogi, nie ma po co się ich wstydzić. Chociaż sama często to robię. Najlepiej dawać komuś rady, do których sami nie potrafimy się odnieść - całe moje życie w prostym stwierdzeniu. To śmieszne, że ludzie z góry wiedzą, że im pomożesz i nie czują się w obowiązku tego odwzajemniać. Albo zapewniają, że możesz na nich liczyć, a kiedy najbardziej potrzebujesz wsparcia, to nagle wszyscy znikają. Takie typowe.
  Coraz częściej patrząc w lustro podobam się sobie. To jak wyglądają na mnie ubrania jest pokrzepiające. Jestem niską osobą, bo mierze tylko 159cm, dlatego wydaje mi się, że to dość słodkie, jak ubieram trochę większe rzeczy. Nie wiem czy tak jest, w każdym razie tak się sobie podobam. Czekam na ten czas, kiedy będę mogła spokojnie ubrać rozmiar 34 i czuć się z tym świetnie. Kupie sobie jakieś rzeczy tej wielkości, by jeszcze bardziej się zmotywować. Jestem już bardzo blisko, ale z drugiej strony to dalej jest daleko. Zdałam sobie dzisiaj sprawę, że dokładnie rok temu ważyłam dziesięć kilo więcej i chciałabym za rok powiedzieć to samo i ważyć te chociażby 45kilo.
  Dzisiaj zastanawiałam się, co jest moim marzeniem. Nie myślałam wtedy o wadzę i innych rzeczach jak studia czy jakiekolwiek przyszłe życie. Doszłam do wniosku, że jedyną taką rzeczą "na teraz" jest to, żeby się zakochać. Chciałabym tak po prostu stracić głowę dla jakiegoś chłopaka, który podzielałby moje uczucia. Nigdy w życiu nie byłam zakochana i w pewnym sensie brakuje mi tego. Nie mam z kim szczerze porozmawiać, przytulić się, czy rozmawiać godzinami bez przejmowania się co i jak. Głupie marzenie, prawda? 
  Pomimo tego ciężkiego czasu, przewrotności kolejnych dni i mnóstwa rzeczy do zrobienia, to jednak daje radę. Mam nadzieje, że cały czas tak będzie, że nie będę mieć jakiegoś ogromnego ataku, bo to zawsze cofa mnie o dwa kroki w tył. Na teraz wysyłam wszystkim szczery uśmiech, dążcie do swoich celów i nie poddawajcie się!

środa, 25 lutego 2015

25 luty 2015

  Jest dziwnie. Cały dzień był dziwny. Dopiero godzinę temu wróciłam do domu, co mojej sylwetce wyszło tylko na plus. Niestety odbija się to na moim zdrowiu. Cały czas mi zimno i słabo, ale wiem, że warto. Wciąż patrze na mój wystający brzuch i ogromne uda, a to mnie motywuje do działania. Bo trzeba się dobrze czuć w swojej skórze, prawda? A skoro ja się nie czuje, to muszę coś zmienić.
  Coraz więcej osób dookoła mnie wspomina o anoreksji. Jak odmawiam jeść, czy gdy nie ciesze się na wzmiankę o jakichś "dobrych" rzeczach. Mam ochotę wtedy ich wyśmiać, bo przecież daleko mi do anorektyczki. Wystarczy popatrzyć na moje ciało i być przekonanym, że jem za dużo i za często. 
  Dzisiejsza zumba była naprawdę fajna. Rzadko mi się zdarza czerpać z niej 100% przyjemności, bo muszę skupiać się na zapamiętywaniu kolejnej sekwencji kroków, ale dzisiaj brałam w tym udział tak na 70%. Pewnie gdybym nie była najlepsza w grupie, to mogłabym się nie przejmować choreografią, ale lubię czuć, że ktoś na mnie może polegać, kim w tym wypadku jest instruktorka, która często zapomina kroków. To pokrzepia moje połamane serduszko, choć troszkę. 
  Przyjaciele dalej nie odpowiadają z chęcią na moje wiadomości, a znajomi w szkole przestali się mną przejmować. To trochę boli, ale staram się przyzwyczaić. Skoro nikt nie chce mnie w swoim życiu, to przecież nie będę się pchać na siłę. Wole po cichu słuchać muzyki i nie zwracać na siebie uwagi. Udawało mi się to przez tak długi czas...
  Jeżeli jesteście słabi psychicznie - jak ja, to prawo jazdy nie jest dobrym pomysłem. Nie wiem czemu wychodzę tak poturbowana psychicznie z eLki. Robię za dużo błędów i zapominam o wielu rzeczach, co jeszcze bardziej mnie irytuje. Nie polecam... 
  Chyba już się położę, to naprawdę nie dla mnie, tak żyć. 
  Trzymajcie się cieplutko. xX.

wtorek, 24 lutego 2015

24 luty 2015

  To chyba najgorsze uczucie na świecie - nie ufać samej sobie. Nie potrafię. Wiem, że jeśli tylko na chwilę spuszczę z tonu, to zacznę robić wszystko nie tak. Dokładnie tak jak dzisiaj. Wszystko było dobrze, do czasu. Miałam atak, ale jednak w miarę szybko się opanowałam, a całe niechciane rzeczy zniknęły z mojego żołądka tak szybko jak się pojawiły. Chociaż dalej przeraża mnie myśl, że nie mogę kontrolować swojego życia, swoich decyzji. Potrafię zaprzepaścić cały mój trud jakimś głupim przekonaniem, że przecież nic się nie stanie. To takie niesprawiedliwe. 
  Brzmię jak dwunastolatka, co? Ale w końcu to mój blog i nikt inny nie chce mnie słuchać, tylko ta biała kartka na bloggerze, so whatever. Czytam dużo opowiadań i historii, zwykle o tematyce jakże mi bliskiej. Kocham happy endy i kiedy w końcu ktoś wychodzi z depresji, autoagresji czy z zaburzeń odżywiania, to gdzieś w środku mojego serce tli się nadzieja, że może i mnie się przytrafi coś takiego. Może znajdzie się osoba na tym świecie, która się zainteresuje? Której będzie na mnie zależeć na tyle, by sprawiać, że na mojej twarzy zawsze będzie widniał uśmiech?  Że pokocham siebie tak bardzo jak ta druga osoba? Złudne marzenia... Życie takie nie jest. Życie jest brutalne. 
  Jak się czujesz? Kłamstwo. Wszystko w porządku? Kłamstwo. Jadłaś już coś? Kłamstwo. Stało się coś? Kłamstwo. Całe moje istnienie to jedno wielkie kłamstwo. Kiedy byłam młodsza cieszyłam się, że chociaż mówiłam najgorszą prawdę, to nigdy nie kłamałam. Zobaczcie jak to szybko się zmienia. Z pogodnego i uśmiechniętego dziecka zmieniłam się w cichą i antyspołeczną nastolatkę, która mimo krzyku, nie jest słyszana. 
  Przyjaciele. To takie naturalne, prawda? Każdy ma przyjaciół, każdy z kimś rozmawia. Ja nie. Moi przyjaciele zostali w innym mieście, bo przeprowadzka wydawała się takim cudownym pomysłem. Teraz wiem, że to był jeden ogromny gwóźdź do trumny. Nie mam teraz nikogo. W szkole nie rozmawiam z nikim, prócz moim zeszytem, w którym zapisuje wymyślone opowiadania. Lubie to robić. Pisać o szczęśliwych momentach, o miłości i oddaniu. To podnosi mnie na duchu. Chociaż bohaterowie tych krótkich historii mają super życie. Czasem pełne bólu i niedogodzeń, ale finał zawsze jest dobry. Ja czekam na swój happy ending, bo jednak jestem tą głupią i nawiną romantyczką, i pragnę, żeby ktoś choć raz nazwał mnie piękną. 
A teraz, pozamulajmy razem. xX
Wraz z Zarą...

poniedziałek, 23 lutego 2015

23 Luty 2015

  Było naprawdę nieźle, muszę to sobie przyznać. Dzień zaczął się dość fortunnie, bo moja siostra nie wstała, dlatego sama musiałam sobie zrobić śniadanie i coś do szkoły. Skończyło się na tym, że zjadłam serek wiejski z jajkiem, a na potem nie wzięłam nic. Czułam się nieźle, choć nie potrafię pozbyć się uczucia zimna, nawet w najcieplejszych pomieszczeniach. 
  W każdym razie lekcje minęły mi dość szybko, po czym wróciłam do domu i poszłam biegać. W końcu zebrałam się w sobie i wyszłam na dwór, ubrawszy stój sportowy i buty. Nie miałam czasu na jakieś imponujące dystanse, ale i tak jestem z siebie zadowolona.
  Potem miałam iść na swoje zajęcia. Niestety moja siostra wróciła wcześniej do domu i zrobiła obiad. Nie chciałam go jeść, ale zostałam zmuszona. Przynajmniej nie dała mi ryżu, bo nie był jeszcze gotowy. Wyszło na to, że zjadłam jeszcze dzisiaj kotleta z warzywami. Nie najgorzej, ale liczyłam, że będę dzisiaj na samym śniadaniu. 
  Zumba dzisiaj była... nużąca. Każdy chodził smętnie i nawet nie było tego typowego szaleństwa. Ja sama jestem padnięta, dlatego pisze to na szybko. Zostało mi jeszcze parę rzeczy do zrobienia...
  Jutro się zważę, a w pierwszej wolnej chwili zmierzę. Mam nadzieje, że nie będzie tragedii...
  Trzymajcie się ciepło. xX

niedziela, 22 lutego 2015

22 Luty 2015

  Planowanie i czekanie na odpowiedni moment jest najgorsze. Naprawdę. Ile razy bym nie próbowała się zmienić, to zawsze odkładam to na później, tak jak z tą stroną. A przecież nie chce być gruba i brzydka, nie chce. Dlaczego cały czas mi nie wychodzi? Dlaczego ciągle jem i sięgam po kolejne przekąski? Ten tydzień był taki piękny... aż przyszedł weekend i wszystko się popsuło. Bo są przyjaciele, a oni lubią jeść. I było dobrze, do czasu, aż jedna z nich nie spytała, czy czasem nie mam anoreksji. Oczywiście w żartach, bo nie wyglądam tak ładnie i chudo, żeby być uważaną za anorektyczkę. A jednak to mnie przestraszyło. Nie chce żeby ktokolwiek wiedział co się ze mną dzieje. Nikt nie wie, że chce nie jeść, że od dwóch lat mam bulimie. Nikt... 
  Za niecały miesiąc kończę osiemnaście lat. Dla niektórych to może być wspaniały dzień, ale nie dla mnie. Nie chce być dorosła, nie chce mieć osiemnastu lat, prawie tak samo mocno jak nie chce być gruba. Przeraża mnie myśl kupowania sukienki i starania się wcisnąć w jakiś rozmiar. Dodatkowo trzeba będzie ukryć wszystkie blizny i spędzić te kilka godzin wraz z niewyobrażalną ilością ludzi. Nie lubię być w centrum uwagi... Mniejsza.
  Nie wiem ile ważę teraz, dwa dni temu było to 54kg, ale po tym weekendzie to pewnie więcej. Chciałabym do końca ważyć 52kg, ale nie wiem czy mi się to uda. Wrócę do biegania, do niejedzenia, do bycia właściwą wersją siebie. 
  Ciężko jest być w tym codziennie samemu, ale skoro tyle czasu dawałam sobie radę, to może w końcu uda mi się dotrzeć do swojego ideału, w końcu to nie tak mało ważyć 45kg... Chce już tam być. Tak bardzo...