poniedziałek, 23 marca 2015

23 marzec 2015

  Okej, całe to zamieszanie minęło i można w końcu wziąć się za siebie. Zdałam prawo jazdy, skończyłam osiemnaście lat, byłam na trzech imprezach urodzinowych pod rząd, dość. Wiem, że wyglądam beznadziejnie. Moja uda stały się grubsze, a ciuchy nie wiszą już na mnie tak jak kilkanaście dni temu. Jestem tym naprawdę załamana i to jest wyznacznik tego, że zawalam na całej linii. Przez ten czas żyłam beztrosko jak kiedyś i mam tego efekty. Do wakacji zostały już tylko trzy miesiące, a do koncertu jeden. Musze się spiąć w sobie i dotrzeć do celu. Postanowiłam mierzyć się każdego dziesiątego, dwudziestego i trzydziestego dnia miesiąca, a warzyć się będę oczywiście codziennie rano. Do tego wyznaczyłam sobie prezenty za konkretną wagę, więc może być już tylko lepiej. 
  Urodziny to było naprawdę miłe wydarzenie. Byli wszyscy moi bliscy i przyjaciele, coś niesamowitego. Nie mogłam powstrzymać łez, kiedy wyświetlony został filmik z życzeniami od wszystkich oraz zdjęciami z mojego dotychczasowego życia, jednym słowem cudo! Oprócz upragnionego niebieskiego polaroida, dostałam głównie pieniądze, za które kupuje Macbooka, z czego jestem najbardziej zadowolona. Takie drobne rzeczy, a potrafią całkowicie przewrócić świat do góry nogami. 
  Jutro już niestety muszę iść do szkoły. Nie było mnie tam od dobrych kilkunastu dni i mam spore zaległości, a na dzień dobry przychodzę na dwie kartkówki. Nie mam na to aktualnie ani siły, ani ochoty... Trzymajcie za mnie kciuki...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz