To chyba najgorsze uczucie na świecie - nie ufać samej sobie. Nie potrafię. Wiem, że jeśli tylko na chwilę spuszczę z tonu, to zacznę robić wszystko nie tak. Dokładnie tak jak dzisiaj. Wszystko było dobrze, do czasu. Miałam atak, ale jednak w miarę szybko się opanowałam, a całe niechciane rzeczy zniknęły z mojego żołądka tak szybko jak się pojawiły. Chociaż dalej przeraża mnie myśl, że nie mogę kontrolować swojego życia, swoich decyzji. Potrafię zaprzepaścić cały mój trud jakimś głupim przekonaniem, że przecież nic się nie stanie. To takie niesprawiedliwe.
Brzmię jak dwunastolatka, co? Ale w końcu to mój blog i nikt inny nie chce mnie słuchać, tylko ta biała kartka na bloggerze, so whatever. Czytam dużo opowiadań i historii, zwykle o tematyce jakże mi bliskiej. Kocham happy endy i kiedy w końcu ktoś wychodzi z depresji, autoagresji czy z zaburzeń odżywiania, to gdzieś w środku mojego serce tli się nadzieja, że może i mnie się przytrafi coś takiego. Może znajdzie się osoba na tym świecie, która się zainteresuje? Której będzie na mnie zależeć na tyle, by sprawiać, że na mojej twarzy zawsze będzie widniał uśmiech? Że pokocham siebie tak bardzo jak ta druga osoba? Złudne marzenia... Życie takie nie jest. Życie jest brutalne.
Jak się czujesz? Kłamstwo. Wszystko w porządku? Kłamstwo. Jadłaś już coś? Kłamstwo. Stało się coś? Kłamstwo. Całe moje istnienie to jedno wielkie kłamstwo. Kiedy byłam młodsza cieszyłam się, że chociaż mówiłam najgorszą prawdę, to nigdy nie kłamałam. Zobaczcie jak to szybko się zmienia. Z pogodnego i uśmiechniętego dziecka zmieniłam się w cichą i antyspołeczną nastolatkę, która mimo krzyku, nie jest słyszana.
Przyjaciele. To takie naturalne, prawda? Każdy ma przyjaciół, każdy z kimś rozmawia. Ja nie. Moi przyjaciele zostali w innym mieście, bo przeprowadzka wydawała się takim cudownym pomysłem. Teraz wiem, że to był jeden ogromny gwóźdź do trumny. Nie mam teraz nikogo. W szkole nie rozmawiam z nikim, prócz moim zeszytem, w którym zapisuje wymyślone opowiadania. Lubie to robić. Pisać o szczęśliwych momentach, o miłości i oddaniu. To podnosi mnie na duchu. Chociaż bohaterowie tych krótkich historii mają super życie. Czasem pełne bólu i niedogodzeń, ale finał zawsze jest dobry. Ja czekam na swój happy ending, bo jednak jestem tą głupią i nawiną romantyczką, i pragnę, żeby ktoś choć raz nazwał mnie piękną.
A teraz, pozamulajmy razem. xX
Wraz z Zarą...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz